Zwykle jest tak, że gdy drugi raz mam szyć ten sam wzór, to mnie on nudzi. Ale Elmer jest inny. Z przyjemnością uszyłam drugiego i cieszę się już na wersję trzecią :) Czym się różni od poprzedniego? Jest dla innego dziecka :), materiałem, który jest tłem oraz uchem :) aplikacja jest też trochę inaczej umieszczona. Ale to wciąż ten sam Elmer. Jak zawsze szyłam na ostatnią chwilę i zdjęcia, zamiast w pięknych okolicznościach przyrody, są na podłodze w pokoju. Ale może uda się i będą zdjęcia Elmera w trakcie użytkowania :)
Teraz trochę moich przemyśleń.
Po pierwsze moja maszyna nie ułatwia pikowania. Ja jestem niecierpliwa i chcę aby było prosto i już. Przy tak małej odległości między igłą a korpusem maszyny "już" się nie da, a ja nie lubię walczyć z materią, więc pikowanie jest proste :). Na szczęście Elmery są kocykami użytkowymi, dziecięcymi, nie niemowlęcymi i według mnie powinny być miękkie i proste, przynajmniej dla tych dzieci, które ja znam. "To" będzie szargane po podłodze, ciągane po trawie, będą po tym chodziły zwierzęta i miąchane będzie łapkami ubrudzonymi czekoladą. I o to chodzi, dlatego "to" uszyłam, tak ma być.
Po drugie Elmer jest fajny i szycie takich wzorów dla dzieci to przyjemność, on nie jest upupiony :)
Po drugie Elmer jest fajny i szycie takich wzorów dla dzieci to przyjemność, on nie jest upupiony :)
Na zdjęciu poniżej Elmer nr 1 w użyciu :) Czyli Zośka na Elmerze