niedziela, 23 lipca 2017

Szaleństwo farbowania

Od dłuższego czasu przestałam twierdzić, że jestem normalna, ale w moim szaleństwie jest nie jestem odosobniona. W czwartek zebrałam się w sobie i zaczęłam farbować szmatki. W BOM-ach używam "zimnych fioletów" i różów. A te mi się zaczęły kończyć :) No to dofarbiłam. Plan i wykonanie. 


Oczywiście miałam farbować dużo niebieskiego, to mi trochę nie wyszło :) Ale fiolety i róże jak najbardziej.
Na sobotę byłam umówiona na grupowe farbowanie w moim ogrodzie. W piątek cały dzień lało, załamana byłam. Chciałam z dziewczynami farbować a tu warunki pogodowe nie nastrajały. I stała się sobota. Z pięknym słońcem od samego rana.


Takie szaleństwo dziewczyny ogarnęło, że cały mój zapas białego płótna zużyłyśmy a i surówka bawełniana poszła w ruch. Było pięknie, kreatywnie, słonecznie. Robiłyśmy za atrakcję dzielnicową:)



Powyższe zdjęcie przedstawia powierzchniowo ile mam zafarbowanych szmat :)
Jak znam życie to nie koniec szaleństwa, w końcu nadal nie mam niebieskich szmat :)
Pozdrawiam serdecznie
Karolina z Pracowni pod Aniołem


wtorek, 18 lipca 2017

Bomy

Bomy. będzie 12 . Nadrobiłam od stycznia. Najfajniejsze dwa ostatnie:)



czwartek, 13 lipca 2017

Kierunki

Lubię przeglądać pinteresta. Na hasła gardening lub patchwork ukazują się przeróżne inspirujące zdjęcia. Gdy zobaczyłam kierunkowskaz na jednym ze zdjęć wiedziałam ,że muszę mieć podobny. Oczywiście, nie jestem mamą małej dziewczynki i nie potrzebuję kierunkowskazu do Pałacu Kopciuszka, ale już z Thorem i Wiedźminem chętnie się spotkam :) Mój kierunkowskaz jest prostszy. Ale dał mi masę radości. Część tabliczek wypalał lutownicą Pan i Władca, część Rafał, a część ja. Mi sprawiło to oczywiście największą frajdę :)








Bergamuty zostały wypalone specjalnie dla Mojej Dziewczynki na specjalne życzenie jej mamy :)


W poprzednim wpisie ogrodowym obiecałam zdjęcia moich posadzonych w tym roku róż. 

Jej wysokość "Golden Gate"

Ich aromatyczność "Chinatown"


Dzieje się u mnie w ogrodzie, a to dopiero początek lata.
Pozdrawiam serdecznie i jeśli macie wątpliwość gdzie leży jakaś kraina to pytajcie :)
Karolina z Pracowni pod Aniołem

sobota, 8 lipca 2017

Bieżnik z różami, bomy i zdolne dziecko

Długo, cierpliwie i z przerwami robiłam bieżnik z różami. Życie nigdy nie jest proste ani łatwe, a moje, a im dłużej mieszkam z Babcią Sebastiana, tym bardziej robi się skomplikowane i zajęte.  Ktoś musi się zajmować ... jak mawia moja mama. Wykradam wolne chwile na szycie i robienie na szydełku.Wracając do bieżnika to wyszedł ekstra, nieskromnie powiem.



Życie życiem ale ja miałam tydzień urlopu, oczywiście bardzo pracowitego. Znalazłam jednak chwilkę na szycie. W tym roku zapisałam się do Stowarzyszenia Polskiego Patchworku. I biorę udział w zabawie polegającej na szyciu co miesiąc jednego kwadratu według otrzymanego tutorialu.

styczeń

luty

marzec

reszta miesięcy w późniejszym terminie.
Prawda, że warto się zapisać?

Podczas jednego, wolnego popołudnia zabrałam Rafała do domku w lesie. Dosyć długo tam się jechało, i z nudów powiedziałam do niego " narysuj mnie" Efekt poniżej. 


Co powiedział mój ojciec, gdy pokazałam mu obrazek?
"Ty tak trzymasz kierownicę?!"
I tym optymistycznym akcentem, uważajcie jak trzymacie kierownicę nawet na rysunku :)
Pozdrawiam serdecznie
Karolina z Pracowni pod Aniołem

niedziela, 2 lipca 2017

Plaża

Czasami człowiek musi. Mam urlop, ale jestem uwiązana w domu. No, to zrobiłam sobie prywatną plażę. Nawet mam swój parawan :) Plaża mieści się w akwarium. Piasek pochodzi z plaży w Jastrzębiej Górze, na której byłam w marcu. Muszelki z szybkiego wypadu na plażę. Ludzik lego z zasobów syna :) Jeszcze tylko słoneczko zapalę :)





Pozdrawiam serdecznie
Karolina z Pracowni pod Aniołem