niedziela, 26 kwietnia 2015

Gęsi na etui

Po zeszłotygodniowym szaleństwie szyciowym u Marzenki,dałam się ponieść chwili i postanowiałam zmierzyć się z jedną z technik, która mnie pokonała. Miałam długo uraz :) Ale dziś podjęłam wyzwanie. Uszyłam etui na tablet. Pozdrościłam koleżance u której widziałam patchworkowe etui. I mam też.


I wiecie co? wyszło mi. Dziobki gęsi się stykają tam gdzie mają.
Znaczy się: jestem zadowolona.


Pozdrawiam serdecznie
Karolina z Pracownii pod Aniołem.

piątek, 24 kwietnia 2015

Warsztaty u Marzenki

Minął prawie tydzień od warsztatów u Marzenki a ja ciągle jestem pod wrażeniem. To były dwa pracowite i kreatywne dni. Nauczyłam się szyć po łuku czyli po krzywej. To było jedno z marzeń szyciowych. Ja po prostu nie potrafię szyć krzywo, znaczy się ogólnie potrafię ale przez przypadek a teraz potrafię specjalnie. Nie wiem czy ktoś rozumie mój bełkot. Lepiej pokażę zdjęcia.



To było fajne. A teraz COŚ do czego muszę jeszcze dojrzeć. Farbowanie. Kolagrafia. Dość fajne. Ale ja niestety nie przemyślałam do końca płytki. I nie jestem zadowolona z efektu po farbowaniu.  Następnym razem zrobię wzór mniej przestrzenny a bardziej płaskodwuwymiarowy.
A poniżej efekt nieprzemyślanej płytki. Nie jest żle ale ...


No i trzecia rzecz. Do wykończenia. Monoprint. Ciekawa technika ale dośc nieprzewidywalna. Przez tą nieprzewidywalność jest niestresująca. Ciekawe efekty się uzyskuje. Moje są takie sobie ale może jak je popikuje albo wzmocnię jakiś efekt aplikacją.






Czy muszę pisać coś więcej? Może jeszcze to, że poza szkoleniowym aspektem był też bardzo atrakcyjny aspekt towarzyski. Wszystkie moje współkursantki oraz prowadzącą serdecznie pozdrawiam i dziękuję za piękne dwa dni.

A teraz jak zawsze dziękuję za przetrwanie do końca wpisu.
Serdecznie pozdrawiam
Karolina z Pracownii pod Aniołem

niedziela, 12 kwietnia 2015

Pracowity dzień

Czasami jest tak, że wszystko idzie idealnie, taki był dzisiajszy dzień :) Najpierw trening, wykańczający ale satysfakcjonujący. Potem usiadłam do maszyny. Miałam trochę zaległości w szyciu. Nie przypuszczałam, że wystarczy zmobilizować się na jedno popołudnie i ufoki się nadrobią.



W między czasie zabraliśmy psa na spacer na plażę. Hepka uwielbia biegać po plaży za piłeczką, wraca potem do domu i wszędzie jest pełno piasku ale pies jest szczęśliwy:)


A za tydzień jadę na kurs szyciowo-patchworkowy doTorunia. Mamy się uczyć kolagrafii i szycia po łuku. Liczę na naładowanie akumulatorków oraz na dobrą zabawę.

Pozdrawiam serdecznie
Karolina z Pracownii pod Aniołem