wtorek, 21 lipca 2015

Minimalistyczna lodówka

Moja dotychczasowa lodówka zawsze była duża i miała duży zamrażalnik. Teoretycznie zamrażalnik był bardzo potrzebny. Tak mi się wydawało. Ale gdy przyjrzałam się dokładniej to okazało się, że w zamrażalniku mam trzy mrożonki z czego jedną przeterminowaną, szynkę z dzika, kość na zupę i mięso na gulasz- około pół kilograma, dwa pojemniki z babcinymi krojonymi zieleninami i lód, dużo lodu. A wszystko co kiedyś zamrażałam - różne resztki jedzeniowe- po prostu po pewnym czasie wyrzucałam. Wiem, że to okropne marnotrastwo. Ale nie pamiętałam, że to zamrażałam. A nigdy nie było tyle by wystarczyło dla pięciu osób a pojedyńcze osoby u nas sobie nigdy nie robią obiadu.
No i moja lodówka się zepsuła. Nadeszła chwila podjęcia decyzji jaką teraz. Większość rodziny i znajomych kupiło ostatnio kupiło wielkie lodówki ale mi coś nie pasowało. Nie chcę przechowywać jedzenia aby go po kilku miesiącach wyrzucić.
Nie wiem czy podjęłam dobrą decyzję. Ale wybrałam lodówkę z małym zamrażalnikiem na górze- pojemność 44 litry zamrażalnika i 184 litry chłodzenia. W porównaniu z poprzednią nowa jest maleńka. Zobaczymy w użytkowaniu.
To pierwsze świadome ograniczenie sprzętowo- zakupowe. Na pewno będę musiała kontrolować zakupy ale to wyjdzie naszej rodzinie na zdrowie. Chłopcy chodzą i sieją czarnowidztwo, że się nie zmieścimy z lodem , a ja w głębi duszy też się obawiam, że będzie za mało miejsca nie tylko na lód.
Trzymajcie za nas kciuki.
Pozdrawiam serdecznie
Karolina z Pracowni pod Aniołem

niedziela, 19 lipca 2015

Woreczek

Potrzeba matką wynalazków i pomysłów. Wybieram się na obóz i jak to ja muszę zabrać robótkę. No bo co ja będę robiła w wolnych chwilach? Przecież bezczynnie nie usiedzę za długo. Robótka musi być mało kłopotliwa i małogabarytowa czyli najlepiej szydełko. Ale przecież nitka się wybrudzi a worków foliowych nie znoszę. Czego potrzeba kobiecie z maszyną? to był moment :)




Woreczek ma kieszonkę na szydełko :) Do wymiany jest wstążeczka bo mnie denerwuje, że jest w kratkę. Ale jutro odwiedzę pasmanterię to nabędę sznureczek.
Przyznam Wam się, że pokonałam przy okazji kolejnego mojego potwora szyciowego czyli szycie po prostej :) Przyznaję się nie potrafię szyć (pikować) po prostej więc narysowałam sobie linie :)

Pozdrawiam serdecznie
Karolina z Pracowni pod Aniołem

niedziela, 5 lipca 2015

lipiec w domu i zagrodzie

Dzisiaj zasypię Was zdjęciami. Upał jest taki, że szyć się nie chce ale mały porządek w ogródku zawsze można zrobić:) I jak zrobiłam porządek to przypomniałam sobie, że nie pokazałam Wam Piesków. Pieski są prezentem dla mojego męża od jego Mamy. Pieski rzeźbił Maciek Magnuszewski-przyjaciel rzeźbiarz z Beskidu Niskiego, jego i jego żony prace można obejrzeć pod linkiem:) Hepka jest blisko zaprzyjaźniona z Pieskami.




Jak widać na zdjęciach powyżej Hepka jak każdy sercowiec w tej pogodzie ledwo dycha a właściwie to całe dnie leży i dyszy, ale jest dzielna, nadal gdzie ja tam i ona :)

Poniższe zdjęcia będą z ogrodu. Trochę chwastów, trochę roślinek przydatnych.




Tu moje pomidory. Zdjęcie nieszczególne, ale wielkość krzaczków widać. Znalazłam też krzaczki pomidorów w chaszczach, które wyrwałam dzisiaj i zlitowałam się nad nimi, może urosną jeszcze :) (to te na grządce z Hepką)


Tu widać, że pomidorki dojrzewają :)


Maliny też.

Pięknie jest u mnie w ogrodzie. Wolałabym aby był troszkę bardziej intymny, osłonięty. A od czasu remontu na wspólnocie jest odsłonięty ze wszystkich stron. Widzą mnie sąsiedzi z każdej strony i nie mam cienia. Na razie rozwiązaniem były tuje, i dzięki nim chociaż od jednej strony mam troszkę zakrycia.
Nie inwestuję za dużo w ogród w tym roku ponieważ wspólnota wykupiła teren od miasta i zaczęły się podziały gruntu, każdemu według udziałów ale nikt nie wie z jakiej powierzchni, więc czekam :)

Pozdrawiam serdecznie
Karolina z Pracowni pod Aniołem