Rafał miał dziś egzaminy do szkoły plastycznej. Dopytuję go co robił na rzeźbie.
- "Temat był "historie rodzinne" i wszyscy robili zwierzęta, bo postacie są cholernie trudne. A ja zrobiłem stół, krzesła i żółwiki..."
Zdębiałam.
- " Serio, żółwiki?"
- "No. Tacie zrobiłem kapelusz, mamie znalazłem kawałek drutu i zrobiłem nitkę"
- " Aha. "
-" i zrobiłem krokodyla"
- "Krokodyla??? "
-"No. Takiego malutkiego jak piesek"
Za kreatywność plus pięć punktów. Za poczucie humoru kolejne pięć. Jak go nie przyjmą to ich strata. Ale sami widzicie co ja z nim mam :)
Po piętnastu minutach.
- "Ja ci kiedyś zrobiłam Dzień Krokodyla .To moja wina"
- "Jaka wina? Żadna wina. Po prostu myślę poza schematami"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz