niedziela, 18 czerwca 2017

Ogień pod maszyną

Wciągnęło mnie szycie metodą pojagi/bojagi. Bardzo podoba mi się efekt przenikania światła. Jeśli dołożymy do tej metody ręcznie farbowane tkaniny, to już jest, dla mnie, pełen odlot. 


Kolorystyka dla mnie teraz nietypowa, ale jakieś 10 może 12 lat temu położyłam w kuchni żółte kafle z bordową fugą. Przez pierwszy rok mi się podobały, a potem moja miłość do nich się systematycznie zmniejszała. A teraz nie chce mi się kombinować, aby ją zmienić. Więc się jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. A ja mam żółto-czerwoną kuchnię z sosnowymi szafkami i "płonącą zazdrostką"

Pozdrawiam z gorącego Gdańska
Karolina z Pracowni pod Aniołem

czwartek, 15 czerwca 2017

Pojagi / bojagi

Wymyśliłam sobie zasłony. Wiedziałam, że mają być patchworkowe. Nie wiedziałam jak je uszyć. Nie chciałam by były grube i ciężkie. Zaczęłam się zastanawiać, kombinować. W końcu znalazłam sobie ścieg płaski i już wiedziałam, jak chcę je uszyć. Oczywiście okazało się, że wyważałam otwarte drzwi.  Ania Sławińska na Faacebooku pokazała zasłonki, które uszyła.   W jednym z komentarzy padło słowo "pojagi". Sprawdziłam to słowo. Okazało się koreańską techniką patchworkową. Zakochałam się w niej. 

 Dziś zrobiłam próbkę w tej technice. Jest super. I próbka i technika. Wiem, co zrobię. Będę miała wymarzone zasłony. Na razie mam zasłonkę na drzwi do łazienki. Czerwono różową . Jestem bardzo zadowolona z tej próby. 


A tu na miejscu przeznaczenia.




Mogłam dzisiaj szyć sobie dzięki uprzejmości Eli, która użyczyła mi swoją maszynę.

Pozdrawiam serdecznie
Karolina z Pracowni pod Aniołem

Ogród 2017


Zepsuła mi się maszyna :( Mam nadzieję, że "Panowie z Eti" przywrócą rozum mojej "zdzisi". Ponieważ jestem odcięta od szycia zajęłam się serwetką, oglądaniem "Hause of cards", i ogrodem. O serialu pisać Wam nie będę, sami zobaczcie, ale jeśli dziesiąta część tego, co jest pokazana jest prawdziwa, to ja się boję. Serwetka się robi w trakcie serialu i innych filmów na netfiksie. A ogród? no cóż. Ogród odpłaca mi pięknem. Spodziewajcie się w tym sezonie jeszcze kilku wpisów tego typu. Zaczął się czerwiec i róże rozpoczęły kwitnienie. 
Louise Odier. Niesamowicie pachnie i przepięknie kwitnie. Mój powód do dumy.


Obok niej rośnie lawenda, turki i malutka róża miniaturowa, którą dostałam w zeszłym roku na dzień matki. Przyznam Wam się, że myślałam, że nie przetrwa, ale jest waleczna :) (to te małe żółte punkciki pod nosem psa)


Poniżej róża, którą wykopałam z dzikiego ogródka, po mojej ulubionej sąsiadce. W zeszłym roku była marną gałązką a w tym roku jest już fajnym krzaczkiem.


Obok niej rośnie, jeszcze nie kwitnąca ale obsypana pąkami róża kupiona w Lidlu. Kupiłam ją w zeszłym roku bo żal mi się jej zrobiło. Miała całe gałązki oblepione woskiem. W zeszłym roku odpłaciła mi się pięknymi kwiatami a w tym też się dobrze zapowiada. 



Moja mikrokolekcja róż powiększyła się w tym roku o trzy sztuki, jeszcze nie kwitną ale mają już pączki :) Zdjęcia będą jak zakwitną:) A mam w planach jeszcze co najmniej zakup jednej :) 

Poniższe zdjęcia są z mojej grządki wzniesionej, rosną na niej: czosnek, turki, goździki, buraczki, jarmuż, begonie. Taki kolorowy śmietniczek :) W tym roku testuję ściółkowanie skoszoną trawą. Mam już pierwsze obserwacje. Jest lepiej :)







A tu królowa mojego ogrodu. Już jedyna, niepodzielna władczyni na tym terenie. Przepędzi każdego, kto się nieproszony pojawi, a i tych proszonych sprawdza :) Zło wcielone, widać po oczach. 


 A tu zdjęcie sprzed czterech lat. Ten sam ogródek, klepisko.


Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na kawę :)
Karolina z Pracowni pod Aniołem
PS. Część zdjęć z dzisiejszego posta zrobił Rafał :)

sobota, 3 czerwca 2017

Egzamin z rzeźby

Rafał miał dziś egzaminy do szkoły plastycznej. Dopytuję go co robił na rzeźbie.
- "Temat był "historie rodzinne" i wszyscy robili zwierzęta, bo postacie są cholernie trudne.  A ja zrobiłem stół, krzesła i żółwiki..."
Zdębiałam.
- " Serio, żółwiki?"
- "No. Tacie zrobiłem kapelusz, mamie znalazłem kawałek drutu i zrobiłem nitkę"
- " Aha. "
-" i zrobiłem krokodyla"
- "Krokodyla??? "
-"No. Takiego malutkiego jak piesek"
Za kreatywność plus pięć punktów. Za poczucie humoru kolejne pięć. Jak go nie przyjmą to ich strata. Ale sami widzicie co ja z nim mam :)

Po piętnastu minutach.
- "Ja ci kiedyś zrobiłam Dzień Krokodyla .To moja wina"
- "Jaka wina? Żadna wina. Po prostu myślę poza schematami"