niedziela, 20 maja 2018

Żyrafa


Od dłuższego czasu miałam maszynowstręt. Myśl o szyciu czegokolwiek powodowała u mnie lekką panikę, bo co szyć? bo po co? bo ... I tak trwałam. Ostatni był patchwork z różą uszyty w marcu. Nie mogłam się zmobilizować do stworzenia czegokolwiek kreatywnego. Wieczorami siadałam z szydełkiem i kompulsywnie robiłam serwetki, a i to coraz rzadziej. Wiosenne przesilenie.
W kwietniu na spotkaniu szyciowym Patchworku Cokolwiek Pomorskiego pokazywałam jak wykorzystać fizelinę rozpuszczalną i została mi próbka. Niedokończona leżała. I była wyrzutem sumienia. W końcu po majowym spotkaniu Żyrafa dostała liście do zjadania i obrazek jest skończony. Zajęło mi to oczywiście mniej niż godzinkę. Ale spowodowało, że mam ochotę usiąść do maszyny. 



Czy mi się podoba? bardzo.
Kolory przekłamane ponieważ ze mnie jest fotograf jak z koziej d..y trąba. Obiecuję nad tym popracować bo świat obrazkami stoi.:) A robienie zdjęć mnie bawi. Więc jeśli macie ochotę popatrzeć jak wygląda życie kobiety w pewnym wieku to zapraszam na  mój Instagram o TU
Mam nadzieję pisać szyć i pisać więcej :)
I tradycyjnie serdecznie pozdrawiam
Karolina z Pracowni pod Aniołem