wtorek, 2 października 2018

Wystawa quiltów Susan Carlson

Gdy na blogu Susan Carlson przeczytałam, że będzie miała wystawę w New England Quilt Museum to sprawdziłam, gdzie to jest. Okazało się, że ok dwie godziny samochodem w kierunku Bostonu. To dobry kierunek, bo tam mamy przyjaciół. Nie mogłam się doczekać soboty. Dotarliśmy do Lowell, znaleźliśmy muzeum i mózg mi eksplodował. Quilty Susan, na żywo. Piękne, kolorowe, niesamowite. Trzydzieści prac od początkujących do dojrzałych. Nosorożec!!! Ryby !!, Żaba! Portrety !! Wszystkie kolorowe, mocne, wyraziste. Tych prac się nie zapomina. W przeszkolonym pokoju na jednej ścianie wisi krokodyl, wielki, ponad 21 stóp długości i 5 stóp wysokości, wspaniały. Motyl - od razu skojarzył mi się z Motylem Doroty Włodarczak. Co pokój to niespodzianka. W pewnym momencie mój mąż mówi "w tym pokoju uważaj". Okazało się, że Susan kocha zwierzęta i ma je w domu i uszyła quilt ze swoimi zwierzętami, i ma białego sznaucera, który jest na quilcie. Więc rozumiecie.
Niestety miałam mało czasu, mieliśmy dalsze plany. I tak byłam w muzeum godzinę dłużej niż planowaliśmy. Gdy zbierałam się do wyjście i rozmawialiśmy z przemiłą wolontariuszką, podeszła do nas kobieta. To była Susan. Susan, jeśli to czytasz to chciałabym Ci powiedzieć, że normalnie jestem normalna i nie zachowuję się jak nastolatka. Susan okazała się przemiłą, ciepłą osobą. Cierpliwie zniosła moje ataki śmiechu i radości, spytała, który jest mój ulubiony quilt i  zrobiłyśmy sobie z nim zdjęcie. To oczywiście Nosorożec*. Zaprosiłam Susan do Polski, mam nadzieję, że uda to się zorganizować, mówiła, że czasami bywa w Niemczech i  może można by to połączyć. Ale to jeszcze przyszłość. Ponieważ ja musiałam już jechać a na Susan czekała następna fanka to pomachałyśmy do siebie ciepło i się rozstałyśmy.
Wszystkie prace na poniższych zdjęciach są autorstwa Susan Carlson. Zdjęcia robiłam ja lub mój mąż.
Bardzo dużo zdjęć ale nie potrafiłam na zimno z jakiegoś zrezygnować.




































Na niektórych zdjęciach są pokazane szczegóły. A niektóre są tylko poglądowe.
Prawda, że piękne prace?
*Historia z Nosorożcem.
Jakiś czas temu chciałam uszyć quilt z nosorożcem. Chodziłam, oglądałam książki, zdjęcia. W końcu pogadałam z Siostrą (tą co zawsze) a ona mi powiedziała "Zajrzyj na bloga Susan Carlson, ona ma takiego nosorożca" . I już wiedziałam, że nie osiągnę takiego efektu i myśl o uszyciu nosorożca odeszła w dal. Opowiedziałam tę historię Susan a ona powiedziała, że powinnam uszyć nosorożca bo to będzie mój nosorożec. Czyli muszę wrócić do tej myśli :)

Mimo, że minęły dwa emocjonujące dni, ile razy wspomnę to spotkanie - uśmiecham się
Wasza Karolina z Pracowni pod Aniołem


7 komentarzy:

  1. Piękna historia! Świetne spotkanie i cudowne quilty! Czekam na Twojego nosorożca i na tą przyszłość!

    Ślę pozdrowienia za ocean
    Kamila

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ppzdrawiam również. Na nosorożca trzeba poczekać ale myślę o nim :)

      Usuń
  2. Ciekawa jestem TWOJEGO Nosorożca. Mogę nie być fanką Ameryki i ludności tego kraju, ale jedno oddać im muszę: oni nie stawiają sobie barier, ograniczeń, nie oceniają swoich umiejętności w negatywnych skalach, wierzą w siebie i innych tak jak my sami (Polacy, Europejczycy) wierzyć nie potrafimy. Tego jednego powinniśmy uczyć się od nich: wiary we własne siły i wiary w swoje umiejętności.
    Cudna historia! Te emocje czuć wibracją z Twojego tekstu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda i wszyscy są chętni do pomocy i uśmiechnięci. I "chwalą się" tym co robią.

      Usuń
  3. O, ale fajnie prace. A dlaczego nosorożec ? Czyzbys miała taka obsesję jak Dali :D ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam obsesji. Chyba, nie widzę wszędzie nosorożców ...

      Usuń