Oczywiście miałam farbować dużo niebieskiego, to mi trochę nie wyszło :) Ale fiolety i róże jak najbardziej.
Na sobotę byłam umówiona na grupowe farbowanie w moim ogrodzie. W piątek cały dzień lało, załamana byłam. Chciałam z dziewczynami farbować a tu warunki pogodowe nie nastrajały. I stała się sobota. Z pięknym słońcem od samego rana.
Na sobotę byłam umówiona na grupowe farbowanie w moim ogrodzie. W piątek cały dzień lało, załamana byłam. Chciałam z dziewczynami farbować a tu warunki pogodowe nie nastrajały. I stała się sobota. Z pięknym słońcem od samego rana.
Takie szaleństwo dziewczyny ogarnęło, że cały mój zapas białego płótna zużyłyśmy a i surówka bawełniana poszła w ruch. Było pięknie, kreatywnie, słonecznie. Robiłyśmy za atrakcję dzielnicową:)
Powyższe zdjęcie przedstawia powierzchniowo ile mam zafarbowanych szmat :)
Jak znam życie to nie koniec szaleństwa, w końcu nadal nie mam niebieskich szmat :)
Pozdrawiam serdecznie
Karolina z Pracowni pod Aniołem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz