Obiecałam Siostrze, że sprawdzę jej tutorial na szycie znikającej dziewięciołatki. Przestrzegałam dokładnie instrukcji i szyło mi się bardzo dobrze. Może w to trudno uwierzyć ale szyłam znikającą dziewięciołatkę po raz pierwszy:) Poniżej poduszka z wykorzystaniem "sprawdzenia tutorialu"
A teraz skąd tytuł.
Mam ostatnio przemyślenia dotyczące przywiązania do swoich prac. Pamiętam, że jako młoda dziewczyna zrobiłam na szydełku serwetkę z zielonego kordonka. Miała wzór w margaretki i jak na moje możliwości wtedy była dosyć duża czyli ok 40cm średnicy. Była piękna w moim odczuciu. Podarowałam ją Mamie. I jakie było moje zdziwienie gdy pewnego dnia zobaczyłam ją ułożoną na pralce. Poczułam się urażona. Tyle mojej pracy i leży na pralce... Więcej nie będę robiła... Mama nie potrafi docenić. - takie myśli długo kołotały mi się po głowie. Przywiązuję się do moich prac - w końcu poświęcam im sporo myśli, pracy i czasu. Długo mi zajęło przepracowanie w głowie praw obdarowanego. Ale skoro decyduję się oddać coś to muszę to ODDAĆ. I koniec. Nie powinno mnie obchodzić co obdarowany zrobi z moją pracą. To jego wybór i już jego przedmiot. Gdyby każda mała chińska dziewczynka zastanawiała się co się dzieje z przedmiotami, które wykonuje to by zwariowała :) Obdarowany może przekazać dalej moje (niemoje) dzieło, trzymać je w szafie albo powiesić w piwnicy. Jego wybór. Po latach stwierdziłam, że ta serwetka to nawet na tej pralce lepiej się czuła niż w zapchanej szafie :)
Generalnie stosunek pomiędzy twórcą a odbiorcą jest trudną relacją. Różni artyści w różny sposób sobie z tym radzili ale chyba najsłynniejszy był Witkacy i jego Firma Portretowa. Tutaj znajdziecie jej regulamin
Pozdrawiam serdecznie
Karolina z Pracowni pod Aniołem
PS. Ciekawe czy Mama ma nadal gdzieś tę serwetkę?
Odpowiedź na to pytanie nadeszła szybciej niż się spodziewałam. Ela była u mamy i od razu poszukały w szafie :)
Właśnie zeznała, ze ma. Trzyma w szafie.
OdpowiedzUsuńŚwietna poducha :)
OdpowiedzUsuńJa mam tak, że jak oddaję, to zapominam o pracy i już. Ba! jak skończę i zajmuję się kolejnym uszytkiem to o poprzednim zapominam. Po prostu tak mam. Do nielicznych prac jestem przywiązana, na palcach jednej ręki zliczyć można.
Ja lubię wiedzieć co się dzieje z moimi pracami. I zawsze sprawia mi przyjemność gdy kogoś odwiedzam i znajduję mój uszytek:)
UsuńPodsunęłaś mi myśle,że warto czasami skorzystać z tych książek o poatchworku, bo i ja je mam, a pomysł sam na szycie nie chce czasem przyjść. Przecież po to je kupiłam, Dziękuję, Poizdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń