wtorek, 5 maja 2015

Po warsztatowo i szmatkowo

Niektórzy twierdzą, że ja d... usiedzieć nie mogę. No to pojechałam z mężem i młodszym synkiem na warsztaty etnobotaniczne na Słowację. Nie mając oczywiście zielonego (nomen omen) pojęcia z czym to się je. Zrobiliśmy to dla mojej Teściowej, Alicja zobacz jak mocno Cię kochamy.
Każde z nas chciało czegoś innego i każde z nas dostało to czego potrzebowało.
Mąż chciał w góry i chodzić po nich


No to "wlaźliśmy" na Trzy korony.
Ja właściwie nie do końca wiedziałam co chcę ale dostałam informacje o roślinach i nauczyłam się zwracać uwagę na różne kwiatki :) nawet te niepozorne.


Młody chciał pobyć z Babcią i też to dostał a pozatem  poszerzył horyzonty :)

Etnobotanika okazała się powiązaniem roślin i życia ludzkiego na przestrzeni wieków i w czasach obecnych.
Gdyby ktoś miał ochotę dowiedzieć się więcej o Etnobotanice to zapraszam na stronę Marka Styczyńskiego Biotopu Lechnica.
A gdyby ktoś miał wolne pieniądze i sprawy roślin były mu bliskie to Biotop prowadzi zbiórkę pieniędzy na funkcjonowanie przy pomocy: " Polak potrafi".

A żeby nie było, że tak się tylko na roślinki przerzuciłam to pokażę Wam jakie cudne szmaty kupiłam w B-craft po warsztatach w Toruniu.

Oczywiście batiki:) i nazwanie tego szmatami to grube przestępstwo:) Jak to ja, nie wiem jeszcze co z tego uszyję więc pewnie pozostaną "trumienne" czyli będą leżały tak długo aż mi je do trumny włożą :)

A drugi zestaw nie będzie na wieczne nieuszyj :) bo kupiłam go na wyraźne wskazanie starszego z synów.






Wybrał ten zestaw ze względy na osobę projektanta tych tkanin - Ty Penningtona. Ty jest prowadzącym program "Ekstremalne metamorfozy" i bardzo energetycznym człowiekiem a syn bardzo go lubi. Rozumiecie więc, że będę musiała po prostu z nich coś uszyć :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz