wtorek, 18 grudnia 2012

Zaszalałam

Małe to szaleństwo ale do mnie i tak nie podobne. Ale po kolei. W ramach czekania na synka, od czasu do czasu szlajam się po galerii handlowej. I odkryłam dzisiaj tam pasmanterię. Luksusową dość i nawet nie nazwałabym jej pasmanterią lecz sklepem rękodzieło-hobbystycznym i w amoku radości, że go znalazłam, zakupiłam kanwę rozpuszczalną w wodzie. Szukałam tego od pewnego czasu bo mam marzenie o wyhaftowaniu pewnego drobiazgu na filcu a do tego potrzebowałam właśnie kanwy rozpuszczalnej:)Ostrzegam cholerstwo jest dosyć drogie ale wreszcie osiągalne w stacjonarnym sklepie w Polsce. Czyżbyśmy zbliżali się do Europy? A poniżej zdjątko w paskudnej jakości rzeczonej kanwy, jakość zdjęcia tłumaczy tylko późna pora robienia zdjęcia i fakt,że padam na ryjek z chwilowego przepracowania :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz