Cały dzień szyłam i nic nie uszyłam. Ciągle coś było nie tak. A to nitki zabrakło a to pomysłu na dokończenie. I w ten sposób z czterech rozpoczętych rzeczy skończyłam jedną.
Ta poduszka ma swoją historię. Wieki całe temu, co najmniej dwa lata, Moja Siostra robiła przegląd swoich "uszytków" i stwierdziła, że tego nie dokończy. Wzięłam i obiecałam dokończyć. Leżało, leżało, leżało. Jak dobre wino musiało dojrzeć :) Mój wkład w tą poduszkę polega na obszyciu dżinsem (oczywiście), przepikowaniu najprostszym jak się da i zrobieniu plecków. Plecki są czerwone. Cały wdzięk poduszka zawdzięcza Siostrze.
Tu kolejny wytwór Siostry. Z taką samą historią jak poprzednia. Znowu dojrzewało.Mój wkład polega na obszyciu statku i pikowaniu. Ale niedokończone bo zabrakło nitki przy pikowaniu a pasmanteria w sąsiedniej dzielnicy a dzisiaj zimno było. Dokończę jak kupię nitki :)
I ostatni wytwór dzisiejszy. Tym razem cały mój. Właściwie półprodukt. Przód czegoś. Ale czego to nie mam pojęcia. Jako poduszka mi nie pasuje. Może zrobić z tego krejzola torbę na zakupy? Krejzol ma wymiary 45x45cm i bardzo zielone kolory. Może ktoś ma pomysł co z nim dalej zrobić? Napis na środku krejzola głosi " Hej Friends" więc może moi internetowi przyjaciele podpowiedzą mi co z nim zrobić?
Pozdrawiam serdecznie
Karolina z Pracowni pod Aniołem
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz