piątek, 20 maja 2011

wszystko i nic

umarłam robótkowo, ale wymieniłam meble w pokoju chłopaków i podjęłam decyzję, że wyprowadzam się z pracownią do piwnicy. nie szyję codziennie i nie robię decoupage codziennie a stragan z sypialni (gdzie dotychczas miałam swój kącik) był codzienny. tony materiału, farby, pędzle, maszyna, wełny, kartony. a moja sypialnia ma około 6 metrów kwadratowych. i mieści się oprócz mojego bałaganu łóżko, a w nim mój mąż, pies i kot poza łóżkiem ale także w sypialni.
Poświęciłam też trochę czasu na ogródek, postaram się zdjęcia zrobić.
Jedyną rzeczą, którą skończyłam robótkowo była chusta zrobiona z resztek wełny, sprułam kiedyś sweterek :), zdjęć chusty nie będzie bo pojechała z moją Teściową na południe Polski, z przykazaniem aby oddała tam komuś , komu zimno. Bo wczoraj był dzień dobrych uczynków.

1 komentarz:

  1. O! Nie wiedziałam, że jest taki dzień dobrych uczynków... Ja też właśnie jestem w trakcie przeprowadzki ze swoją pracownią:):):)pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń