Zielone w pietruszce wyhaftowane. jutro zdjęcia, obejdę cały dom z aparatem i zrobię wszystkiemu dokumentację fotograficzną. Dobranoc bo jutro coraz bliżej :) a propos Pietruszek: prywata teraz będzie: Chrześniaku mój jedyny gratulacje z okazji maksa na rozszerzonym angielskim. Koniec prywaty.
"W piwnicznej izbie głos dziecka słychać" a u mnie będzie słychać stukot maszyny do szycia, szum sunącego pędzla do decoupage, i zgrzyt kombinerek do robienia biżuterii. zrobiłam sobie "pracownię w piwnicy". zamysł jest taki, że pranie suszy się w nocy a ja pracuję sobie w dzień. mam zasięg internetu, ciepło, nawet bardzo ciepło, światło trochę naturalnego, trochę sztucznego i spokój. nawet działające radio mam :) i sypialnię tylko do spania odzyskałam :) Jak się ma 50 metrów mieszkania i 5 osób na tym metrażu mieszka to coś się musiało wynieść do piwnicy. to byłam ja - Wasza Piwniczna Karolina
umarłam robótkowo, ale wymieniłam meble w pokoju chłopaków i podjęłam decyzję, że wyprowadzam się z pracownią do piwnicy. nie szyję codziennie i nie robię decoupage codziennie a stragan z sypialni (gdzie dotychczas miałam swój kącik) był codzienny. tony materiału, farby, pędzle, maszyna, wełny, kartony. a moja sypialnia ma około 6 metrów kwadratowych. i mieści się oprócz mojego bałaganu łóżko, a w nim mój mąż, pies i kot poza łóżkiem ale także w sypialni. Poświęciłam też trochę czasu na ogródek, postaram się zdjęcia zrobić. Jedyną rzeczą, którą skończyłam robótkowo była chusta zrobiona z resztek wełny, sprułam kiedyś sweterek :), zdjęć chusty nie będzie bo pojechała z moją Teściową na południe Polski, z przykazaniem aby oddała tam komuś , komu zimno. Bo wczoraj był dzień dobrych uczynków.