Skończyłam narzutę dla Rafała. Nie ukrywam, że było to dla mnie chyba największe wyzwanie. Nie tyle technologicznie, ile rozmiarowo; jest to na pewno moja największa praca.
druga strona :)
A tu w miejscu przeznaczenia.
A teraz wnioski.
Po pierwsze sprawdziły się moje dwie maszynki czyli Jenomka i stacja parowa.
Po drugie poznałam bliżej ocieplinę bawełnianą i jeśli nie będzie to technologicznie uzasadnione to nie wrócę do poliestrowej.
Po trzecie dżins, mój był z tak zwanego odzysku, i to stworzyło pewne trudności ale na szczęście nie miało to większego znaczenia dla wyglądu narzuty.
Po czwarte technika wykonania tej narzuty czyli postrzępiony dżins jest świetny dla początkującej osoby, nie wymaga precyzji i łatwo ukryć błędy.
Po piąte postrzępiony dżins się strzępi ale można to pokochać.
Po szóste narzuta miała pasować do mojego syna i chyba pasuje :)
Po siódme: mi się podoba i wiecie co? udało się :)
Po siódme: mi się podoba i wiecie co? udało się :)
Pozdrawiam serdecznie
Karolina z Pracowni pod Aniołem